sobota, 28 października 2017

#35 GWIAZDY, KTÓRE SPŁONĘŁY - MELISSA FALCON FIELD

Premiera: 26-10-2017
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Autor: Melissa Falcon Field
Tytuł oryginału: What Burns Away
Ilość stron: 372
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Słowa klucze: nieudane małżeństwo, rozczarowanie, ogień
Ocena: 3/5







"Sączyłam herbatę i próbowałam powstrzymywać łzy. Czułam,
jak moja dolna warga drży. Pragnęłam, by macierzyństwo
 i bycie jego żoną mogły mi pomóc, żeby te dwa
przywileje wystarczyły, by naprawić to, co we mnie pękło."






Claire jest dobrą żoną i matką, która poświęciła wymarzoną karierę naukową dla rodziny. Jej małżeństwo nie przypomina jednak romantycznej bajki, a monotonia codziennego życia sprawia, że kobieta czuje się zagubiona i samotna. Pewnie dnia Claire odbiera na Facebooku wiadomość od Deana - swojej pierwszej wielkiej miłości. Wkrótce ulega pokusie internetowego romansu. Kobieta jeszcze nie wie, że uczucie, które stopniowo rozpala w niej ukochany z młodości, będzie miało swoją cenę. Czy Claire posunie się o krok za daleko i zaryzykuje szczęście najbliższych?


"Może miałabyś ochotę do mnie zadzwonić? Proszę.
Zadzwoń.
1 860 555 8468.
Ja też jestem samotny. Nie pozwólmy, by ta samotność
pochłonęła nas oboje. 
Twój Dean"


Jak już zostało wspomniane w samym opisie książki? Główną bohaterką powieści jest nieszczęśliwa i rozczarowana swoim nieudanym i nudnym życiem Claire. Na pierwszy rzut oka widać, że jest zagubiona i zniechęcona. Jej małżeństwo to mistyfikacja. Z prawdziwych uczuć, pragnień i pożądania nie pozostało już nic oprócz obowiązku i poczucia przynależności. Claire nie widzi sensu swojej egzystencji - swoje życie owija wokół niespełna dwuletniego synka, który stał się jej całym światem. Prawdopodobnie gdyby go nie było? Może podjęłaby inne decyzje, może do tego czasu już rozwiodłaby się ze swoim mężem? Chociaż coś mówi mi, że pomimo szaleństwa, które w niej drzemie pod powłoką 'kury domowej'? Nie stać byłoby jej na rozpoczęcie wszystkiego od nowa na własny rachunek. Myślę, że Miles to taka bezpieczna przystań, której potrzebuje jak powietrza. To jedna z tych bohaterek, z którymi w żaden sposób nie potrafię się utożsamić i która właściwie od początku do końca mnie irytowała i zaskakiwała swoim niezdecydowaniem i momentami zachowaniem godnym podlotka. Dużą winę za tę sytuację ponosi jej maż - Miles. Wielki nieobecny. Przyznam szczerze, że byłam w ciężkim szoku czytając wywiad z autorką książki znajdujący się na jej końcu, gdzie przyznała, że jest to jej ulubiony charakter i że poświęciła mu dużo uwagi właśnie przez wzgląd na tę sympatię. Miałam wrażenie, że myślimy o dwóch różnych bohaterach. Tak nijakiego i bezbarwnego mężczyzny nie spotkałam chyba od czasów "We dwoje" Sparksa. Jak można idealizować kogoś, kto jest tak zaślepiony własną karierą i osiągnięciami, że nie zauważa, iż jego małżeństwo rozpadło się tuż pod jego nosem, a jego nieszczęśliwa i rozgoryczona żona szuka pocieszenia w ramionach kochanka z przeszłości? Podczas czytania miałam wielokrotnie ochotę 'skopać mu tyłek', jeśli rozumiecie co mam na myśli. Te jego ciągłe wymówki, kłamstwa, obietnice bez pokrycia, wieczne nocne powroty, bądź ich brak? Ciągłe jęczenie, że jest zapracowany i nie ma czasu na nic innego? Please... Miałam go serdecznie dosyć. Trzecim ramieniem 'trójkąta' nieszczęść i samotności jest Dean - nastoletnia miłość Claire. Chłopak, który zostawił ją bez słowa wyjaśnienia lata temu powraca do jej życia jak boomerang, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Gdzieś po cichu miałam nadzieję, że jego postać poprowadzona zostanie inaczej, ostatecznie nie byłam zaskoczona, chociaż niedosyt i rozczarowanie pozostały.






"Tamtej nocy kochaliśmy się i płakaliśmy. Szeptał:
"Jak mogłaś?", "Nie, chcę to usłyszeć. Muszę wiedzieć",
"Oczywiście, że ci wybaczę". Trzy miesiące później znalazłam
go samego na dworze, stojącego w śniegu z butelką
whiskey. Próbował rozpalić ognisko."

 
Dużą część moich przemyśleń możecie znaleźć już w akapicie powyżej. Kocham czytać książki, właściwie od najmłodszych lat towarzyszyły mi, nasz dom był nimi wypełniony. Wiele z nich w taki czy inny sposób zmieniły mnie, mój sposób postrzegania rzeczywistości, krótko mówiąc mój świat. Jeszcze więcej okazało się tylko przerywnikami, które nic do mojego życia nie wniosły. I do tej kategorii książek niestety muszę zaliczyć "Gwiazdy, które spłonęły". Jest to już druga pozycja w bardzo krótkim czasie, kiedy mam do czynienia z bohaterką, która z pewnością mierzy się z jakimiś zaburzeniami psychicznymi, które nie są do końca zdiagnozowane. A które w taki czy inny sposób wpłynęły na całe jej funkcjonowanie w świecie i radzenie z problemami. Claire jest 'typową' matką zapatrzoną jak w obrazek w swojego małego synka. Na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że zrezygnowała ze swojej kariery po to, by poświęcić się wychowaniu wymarzonego dziecka. Co samo w sobie oczywiście nie jest czymś złym, gdyby to rzeczywiście była prawda? Nie miałabym nic przeciwko temu, ba! W pełni bym ją rozumiała i popierała. Lecz prawda jest bardzo trywialna. Claire poświęciła swoje marzenia i swoją karierę? Dla marzeń i kariery swojego męża, który nawet tego nie dostrzega, albo zwyczajnie nie chce widzieć. Zresztą dziwne, żeby cokolwiek dostrzegał, skoro wiecznie nie ma go w domu, a nawet jeśli już się w nim pojawi? To i tak zakopuje się dokumentami w swoim gabinecie. Miałam wrażenie, że żona i syn? Są mu potrzebne wyłącznie do stworzenia idealnego wizerunku lekarza odnoszącego sukcesy na każdym polu. Smutne, nieprawdaż?


Przez całą książkę starałam się zrozumieć, dlaczego Claire jest wciąż z Milesem? Przecież nie dlatego, że go kocha - bo tej miłości już od dawna nie ma. Jest przywiązanie, poczucie bezpieczeństwa, które jej daje. Ale to wszystko. Tym bardziej zdziwiło mnie zakończenie książki, ale je poznacie dopiero wtedy, gdy sami książkę przeczytacie. Może Wasze odczucia będą inne? Być może spojrzycie na tych bohaterów z większych dystansem i zrozumieniem? Kto wie? Ja w każdym bądź razie czuję się rozczarowana i zawiedziona. Na podstawie opisu spodziewałam się ciekawej obyczajówki z burzliwym uczuciem w tle. W zamian za to dostałam niedopracowany romans z elementami thrillera napisany dosyć ciężkim językiem. Czasem jest tak, że bierzecie książkę w dłonie i wprost pochłaniacie stronę za stronę, tutaj miałam wrażenie, że wręcz 'brnę po kolana'. Momentami miałam wrażenie, że gdyby Field poszła bardziej w stronę thrillera psychologicznego? Książka nabrałaby jakiejś wartości poznawczej. Zamiast tego jest wielkie poczucie niedosytu. Zupełnie nie rozumiem postępowania Claire. Postać Deana mam wrażenie od początku do końca została nieprzemyślana. A Miles? Pozwólcie, że nie dodam już nic więcej... Jeśli lubicie książki obyczajowe, które z założenia mają nieść głębsze przesłanie i jesteście bardziej zdystansowani do treści, jaką książka za sobą może nieść? Być może to będzie lektura właśnie dla Was :) Książka premierę miała dwa dni temu, więc już możecie znaleźć ją na półkach księgarń. Miłego czytania! :) Ps. I bardzo Was proszę - nawet w chwili wielkiego wzburzenia - nie bawcie się ogniem...



ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ: 
 

























 



32 komentarze:

  1. Czytałam już niezbyt pochlebną opinie tej książki u Karoliny (come-book.blogspot.pl), a Twoja tylko bardziej przypomina mi pod pewnymi względami "Światło, które utraciliśmy" Jill Santopolo. Co prawda tam Darren, był świetnym partnerem, dlatego każda decyzja głównej bohaterki raniła mnie niebywale, tutaj jak piszesz, mąż najwyraźniej miał związek tak samo gdzieś jak i główna bohaterka...

    Pozdrawiam, Gabcia
    book-shark.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, napisałam szczerze co myślę, bo uważam, że tylko taka recenzja ma sens :)

      Usuń
  2. Ja bym zabiła takich bohaterów, no naprawdę. Może lepiej nie będę siegać? Wiesz, jak u mnie z irytacją, łatwo wybucham, a potem recenzja to jeden wielki hejt XD.
    pozdrawiam, "Gnani namiętnością, podsycani pożądaniem"
    http://polecam-goodbook.blogspot.com/2017/10/seria-driven-tom-1-50-twarzy-greya-vol2.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sensu po nią sięgać, bo wiem, że by Ci zupełnie nie przypadła do gustu :)

      Usuń
  3. Odniosę się przede wszystkim do refleksji, straszna szkoda, że książka nie spełniła oczekiwań. Że mogła z niej być naprawdę dobra książka obyczajowa, a ktoś wplątał wątki romansowo-thrillerowe. Szkoda, że jest to pozycja, która nie wniosła za sobą nic, poza krótkim przerywnikiem czasowym.
    A co do Claire (nic nie wiem, bo nie czytałam) ale może właśnie o to chodzi? O to, że poświęciła swoją karierę, marzenia.. Może właśnie o to poszło, że tak dużo oddała temu związkowi, że wychodzenie z niego, byłoby "zmarnowanym poświęceniem"?
    Nie wiem, raczej po książkę nie sięgnę i pewnie się nie dowiem.
    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że Claire po prostu wkopała się w małżeństwo, które nie dało jej koniec końców szczęścia - nie wiem, czy tak było zawsze, wydaje mi się, że na początku kochali się z mężem, ale po jakiś czasie zaczęli żyć obok siebie... Jest tu też wątek kryminalny, który też nie do końca do mnie przemawia... Musiałabyś przeczytać, żebyś zrozumiała co mam na myśli, ale nie polecam :)

      Usuń
  4. Nie lubię rozczarowań niosących przez ksiązki, ale jeszcze bardziej nienawidzę, jak ona nic nie wnosi do mojego życia. Co innego, jak autor spieprzy zakończenie, czy opisy postaci, ale żeby nawalić podczas całej ksiązki..? Na pewno po nią nie sięgnę..
    Pozdrawiam, Ohbookishme🍂☕️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ta książka to jakaś pomyłka... A szkoda :D

      Usuń
  5. Hmmm... Książka przekonuje mnie umiarkowanie. Jednak mając w pamięci "Światło, które utraciliśmy" kilka innych rzeczy... Z tymi związkami, małżeństwami i powrotami po latach to tak różnie bywa. Wydaje mi się, że możemy ocenić książkę literacko i w ogóle, ale naprawdę czasami trudno podjąć jednoznacznie dobrą decyzję, czasami też nie wszystko zauważamy (tak życiowo mówiąc), a czasami nie wszystko jest takim jakie się wydaje. Nie byłabym tak surowa wobec wyboru bohaterki. ;)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś przeczytała tę książkę, wiedziałabyś skąd ta surowa ocena z mojej strony, a przynajmniej byłoby Ci łatwiej mnie zrozumieć :P Ale lektury tej pozycji nie polecam, więc... :P

      Usuń
  6. Pierwszy raz słyszę o tej książce.

    https://krucz-kruczis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej książce, ale po Twojej opinii widzę, że niezbyt może przypaść mi do gustu. Więc odpuszczę ją sobie póki co.
    Serdecznie pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to jest moje subiektywne zdanie, ale jak najbardziej szczere i uczciwe :)

      Usuń
  8. Po Twojej recenzji wiem, że to zdecydowanie nie jest pozycja dla mnie. Ale pewnie znajdą się osoby, którym przypadnie ona do gustu. Świetnie napisany post ;)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, w końcu to subiektywna ocena, a o gustach się nie dyskutuje, jednak ze swojej strony nie polecam tej książki, bo w moim odczuciu jest zwyczajnie słaba :D

      Usuń
  9. Czuję się ostrzeżona. Już czytałam kilka negatywnych recenzji o tym zapychaczu i zdecydowanie mam co czytać. A po „Liście z przeszłości” boję się ogromnie tego typu książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc nie sięgaj po nią, nic szczególne Cię nie ominie :*

      Usuń
  10. Chciałabym napisać, że cieszę się, że nasza opinia jest podobna. Ale wolałabym żeby nasza opinia była inna 😢


    come-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie ma też nad czym rozpaczać, Kochana, książka jest po prostu słaba. Period. Głowa do góry :)

      Usuń
  11. Nie słyszałam o tej książce, Ale z tego co czytam w twojej recenzji nie żałuję tego oraz na pewno po nią nie sięgnę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to najlepsza decyzja z możliwych :)

      Usuń
  12. Z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję, bo moja własna od kilku dni leży na dysku gotowa i czeka, aż zrobię do niej zdjęcie, by wreszcie wrzucić na swój blog :) Wcale nie dziwi mnie to, co tu napisałaś. Cóż, my to rozumiemy. Już po lekturze. Nie do końca zgodzę się jedynie z tym, że książka jest napisana ciężko, bo według mnie autorka ma świetny styl i naprawdę potrafi łączyć wyrazy w zdania. Tyle, że... no właśnie. O tym "ale" napiszę już szczerzej u siebie, zapraszam za kilka dni, jeśli jesteś ciekawa całej mojej opinii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam Twoją opinię, a co do 'ciężkości', chodziło mi po prosto o to, że ciężko mi było przez nią przebrnąć i strasznie się z nią męczyłam :D

      Usuń
  13. Każda następna Twoja recenzja, jest co raz lepsza :D Książka co prawda nie przemawia do mnie, ale nie zmienia to faktu, że uwielbiam czytać twoje recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww Twoje słowa to miód na moje serce 💛🍯

      Usuń
  14. Chciałam przeczytać tę książkę, bo rzadko sięgam po obyczajówki i chciałam trochę nadrobić, ale po Twojej opinii widzę, że tylko zirytowałabym się przy jej czytaniu :/ Więc wolę nie zabierać się za nią :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem Ci na 100% czy by Cię poirytowała, czy nie, ale jeśli nawet tak? To i tak warto czasem wyrobić sobie własne zdanie, choć książki nie polecam :P

      Usuń
  15. Nie jest to książka, którą obowiązkowo muszę przeczytać, ale może kiedyś spróbuję sięgnąć, jeśli np. pojawiłaby się w bibliotece :)

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że poszukanie jej w bibliotece będzie najlepszą decyzją :)

      Usuń
  16. Moją uwagę przykuło imię Dean (za dużo Supernatural XD), ale nie wiem czy na tyle, by sięgać po książkę ;/

    Pozdrawiam!
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohhh nie sądzę, że jest to właściwy powód do sięgania po nią - raczej byś się rozczarowała, chociaż spotkałam się z pozytywnymi recenzjami tej książki - które nie do końca rozumiem, ale cóż, kwestia gustu :D

      Usuń

Hej! Bardzo Ci dziękuję, że pojawiłaś/łeś się na moim blogu - będzie mi tym bardziej miło, kiedy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Dziękuję! :)

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.