Premiera: 27-09-2017
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Autor: Nicholas Sparks
Tytuł oryginału: Two by two
Ilość stron: 540
Kategoria: literatura piękna, obyczajowa
Słowa klucze: miłość, rodzina, życie
Ocena: 4/5
"Miałem wrażenie, że ślizgamy się po lodzie w przeciwnych kierunkach,
a im bardziej kurczowo się jej trzymam, tym ona mocniej się wyrywa.
Zaczęła mieć tajemnice, czepiała się mnie i podczas gdy ja wychodziłem
z założenia, że powinniśmy się nawzajem wspierać w tym, co robimy,
miałem nieodparte wrażenie, że Vivian jest wręcz przeciwnego zdania.
Zamiast być dwojgiem ludzi, którzy rzucają wyzwanie światu,
czułem się tak, jakby to ona rzucała wyzwanie mnie."
Kiedy w drugiej osobie wygasa chęć do budowania wspólnej przyszłości, nawet najczulsze gesty nie mogą uratować przed katastrofą. Przekonuje się o tym Russell Green, trzydziestodwulatek, który myślał, że ma wszystko. Bo codziennie mógł trzymać w ramionach żonę i sześcioletnią córkę. Teraz nie potrafi powiedzieć, kiedy dokładnie jego życie zaczęło się rozpadać. Wie tylko, że z całej siły walczył, żeby na to nie pozwolić. I poniósł porażkę. Russellowi przyjdzie zmierzyć się z nieznanym, pokonać własne słabości i wczuć się w rolę pełnoetatowego ojca. Czeka go wielki emocjonalny test, ale też... niespodziewane spotkanie, które odmieni jego przyszłość...
No cóż jest to chyba pierwsza książka od dawna, kiedy nie jestem w stanie zapałać sympatią w stosunku do głównych bohaterów. Zarówno Vivian, jak również Russell, przez całą książkę niesamowicie działali mi na nerwy, każde z zupełnie innych powodów. Działo się to głównie przez wzgląd na to, że kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć jak to się stało, że w ogóle się pobrali i założyli rodzinę. Dla mnie jest to coś naprawdę niepojętego. Dlaczego? Vivian to typowa karierowiczka, osoba zimna i wyrachowana, która bez żadnych skrupułów, przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu, wykorzystała Russa od początku do końca. Nigdy nie kupię historyjki, że kobieta tak przebojowa, seksowna, mająca ułożoną karierę i plany na przyszłość byłaby w stanie zakochać się w kimś tak bezbarwnym, ciamajdowatym i zupełnie bez własnego zdania jak Russell Green. Od początku da się wyczuć, że wbrew temu, co głosi opis książki "Ukochaną osobę traci się powoli"? Oni stracili siebie już dawno, a może nigdy siebie nie mieli. Vivian nie kocha męża, nie jestem przekonana, czy rzeczywiście kiedykolwiek go kochała. Wydaje mi się, że na związek z nim zdecydowała się wyłącznie dlatego, że dojrzała do tego, żeby mieć dziecko, a nie chciała wychowywać go sama, więc wyszła za mąż za człowieka, którego nigdy nie szanowała i szczerze powiedziawszy nie jestem do końca przekonana, czy nawet lubiła. Książka oscyluje wokół czasu, kiedy ich córka, London, ma kilka lat i do Vivian dociera, że jest to czas, by z powrotem wrócić do "obiegu". Przez kilka pierwszych lat życia córki została z nią w domu, co było jej przemyślaną i świadomą decyzją, tak samo jak powrót do pracy. Mam wrażenie, że nic w życiu Vivian nie dzieje się przez przypadek, to ten typ człowieka, który wie czego chce i zrobi wszystko, żeby to osiągnąć, nawet jeśli ma dokonać tego po przysłowiowych trupach. Nie muszę chyba dodawać, że znienawidziłam ją od pierwszych stron i to negatywne uczucie towarzyszyło mi do samego końca książki?
Jeśli chodzi o Russella to przyznam szczerze, że w życiu nie zwróciłabym na takiego mężczyznę uwagi. Trzydziestodwulatek, który żyje w swoim własnym świecie, jakby zupełnie nie docierało do niego to, że jego małżeństwo to fiasko, a życie, które uważa, że wiedzie? To fikcja. Wieloletni pracownik firmy zajmującej się tworzeniem reklam, bezpłciowy i bezbarwny, nie będący w stanie postawić się własnemu szefowi, a w sytuacji, kiedy młodszy kolega postanawia zająć jego stanowisko? Wpada na genialny pomysł założenia własnej firmy, nie mając o jej prowadzeniu zielonego pojęcia. Jego decyzja zbiega się z decyzją Vivian o powrocie do pracy, która zaowocuje tym, co było nieuniknione już właściwie od dawna - czyli rozwodem, bo rozpad tego związku nastąpił o wiele wcześniej. Nie zrozumcie mnie źle, Russ nie jest złym człowiekiem, po prostu w moim odczuciu jest to chłopiec w ciele mężczyzny - zupełnie pogubiony w tym dorosłym życiu, bez siły przebicia, bez własnego zdania i "jaj", żeby coś w tym życiu osiągnąć. Wszystko do czego doszedł w roku, który zmienił i przewrócił jego życie do góry nogami? Dokonał wyłącznie dlatego, że stali za nim ludzie, którym na nim zależy i którzy tak na dobrą sprawę mniej lub bardziej pchali go do przodu. Mam tu na myśli rodzinę Russa, a szczególnie jego siostrę Marge, oraz jej partnerkę - Liz. Obie były dla niego niesamowitym wsparciem i bez nich, z pewnością nie podołałby temu, czego się podjął. Osobą, która niewątpliwie sprawiła, że Russell nie poddał się i koniec końców "spadł na cztery łapy" jest również jego dawna miłość - Emily. Która jak nie trudno się domyślić, jest również kobietą, która skradnie jego serce na nowo.
Cóż, nie jestem wielbicielką twórczości Sparksa, przyznam się Wam bez bicia, że jest to moje pierwsze po wielu latach spotkanie z tym autorem i jego twórczością, więc nie wiem czy taka jest maniera autora, czy po prostu ta książka jest taka, a nie inna. Pierwsze 250 stron było dla mnie prawdziwą męczarnią i nie chodzi tutaj o styl Sparksa, sposób pisania, czy język, mam tutaj na myśli fakt, że przez połowę książki zastanawiałam się, "po kiego grzyba" autor potrzebuje aż tylu stron, żeby dać do zrozumienia czytelnikowi, że małżeństwo Russella to porażka od A do Z? Naprawdę potrzeba aż tylu słów, żeby przekazać tę jedną, cisnącą się wręcz na usta myśl? Dodatkowo wszystko w książce jest tak boleśnie przewidywalne, że nie ma tutaj miejsca na zaskoczenie, na jakiś zwrot akcji, czy cokolwiek, co sprawi, że podczas czytania poczuję tę magię, to "coś", co sprawi, że nie będę mogła tej pozycji odłożyć, dopóki nie doczytam ostatniej strony. Nic, zupełnie nic mnie nie zaskoczyło. I to jest właśnie główny minus "We dwoje" i z tego powodu również odjęłam punkt w ocenie.
Duży plus za bohaterów drugoplanowych, zarówno córka Vivian i Russa - London, jak również Marge, Liz, czy Emily? Uratowały tę historię i całą książkę. Świetnie napisane, nie dające się wręcz nie lubić. Dlatego właśnie to, co koniec końców dotyka Marge, tak bardzo mnie zabolało i właśnie sprawiło, że kiedy wczoraj przeczytałam ostatnią stronę "We dwoje"? Jeszcze długo nie mogłam dojść do siebie. Pierwszy raz chyba przejęłam się bardziej historią bohatera, który z zasady miał być wyłącznie tłem za historii bardziej, niż głównym wątkiem. Druga część książki jest zdecydowanie lepsza, niż pierwsza. W końcu akcja nabiera "lekkiego" tempa, Russ zaczyna zmieniać się w mężczyznę, dla którego Emily kiedyś straciła zupełnie głowę. I nie da się ukryć, dzięki tej przemianie, miłości do córki, walce o nią, ale również o lepsze życie? Zyskał moją sympatię na tyle, że życzyłam mu jak najlepiej i ucieszyłam się, że mimo wszystko mu się udało. Jeśli lubicie książki obyczajowe, mówiące nie tylko o miłości, ale również o trudach życia codziennego, bycia w związku wraz z jego wzlotami i upadkami, jeśli lubicie usiąść z książką i przeżyć coś, co da wam do myślenia? To tak książka jest właśnie dla Was. Ja odkładam "We dwoje" na półkę z nostalgicznym uśmiechem dla Marge, a jeśli ktoś z Was zdecyduje się na przeczytanie tej pozycji? To życzę Wam miłej lektury! :)
ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI DZIĘKUJĘ:
Bardzo lubię ksiażki Sparksa i po tę też sięgnę. Jest specyficzny i trzeba mu to przyznać. Świetne zdjecia do recenzji i ciekawa opinia, za którą dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPodrugiejstronieokładki
Ja właśnie nie mam zdania, ponieważ nie przeczytałam ich wiele w moim życiu, zdecydowanie wolę bardziej kryminał i thrillery, jednak z okazji premiery "We dwoje" pomyślałam, że będzie to dobra okazja do tego, że przypomnieć sobie styl pisania Sparksa i przekonać się, czy przemawia do mnie, czy niekoniecznie :) To nie jest tak, że książka mi się nie spodobała, jednak nie do końca jestem nią "zachwycona", głównie z powodu jej przewidywalności i bardzo irytujących głównych bohaterów, mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli :) Dziękuję za wizytę i pozdrawiam serdecznie! :)
UsuńPiękne zdjęcia !! A książki Sparksa kiedyś czytałam nałogowo i chyba czas do niego wrócić - Twoja recenzja zachęca - chętnie poznam bliżej bohaterów i zobaczę czy i mnie będą wkurzać od samego początku 😊
OdpowiedzUsuńA dziękuję - staram się :) Wiesz, ja do Sparksa jako pisarza nic nie mam, pisząc, że nie jestem Jego wielbicielką miałam na myśli to, że nie znam Jego twórczości, więc nie wiem, czy taki ma styl pisania, czy po prostu ta książka jest średnio udana :) Czekam zatem na Twoją opinię, jak już będziesz po lekturze :)
UsuńLubie filmy na podstawie jego powieści. Niestety książki już nie za specjalnie... Nie przepadam za romansidłami, i chyba długo się do tego typów książek nie przekonam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paulina
Wiesz, ja dobry romans lubię przeczytać, obyczajówkę też, ale tutaj jakoś nie mogłam przekonać się do bohaterów, a i cała fabuła wydała mi się mocno naciągana... 250 stron o tym, że małżeństwo to niewypał? Hmm domyśliłam się po kilku pierwszych zdaniach...
UsuńJeszcze za czasów gimnazjum czytałam dużo Sparksa, "We dwoje" ma piękną okładkę", ale szczerze nie wiem czy chce ją czytać. Mam na półce tyle lepszych książek, że taka obyczajówka to chyba już nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Jeśli masz inne, ciekawsze książki do przeczytania? To nie go ahead, ta spokojnie może poczekać w kolejce :) Pozdrawiam! :*
UsuńPrzyznam, że przeczytałam tylko jedną książkę Sparksa. I, mimo że na półce jeszcze leży ok. 3 to jakoś mi się nie śpieszy do ich przeczytania. Poza tym po twojej recenzji nie mam zapału, aby przeczytać "We dwoje". Chyba inaczej wyobrażałam sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Ja w sumie nie miałam żadnych wyobrażeń, bo zupełnie nie pamiętałam stylu Sparksa, przeczytałam może jedną Jego książkę i to naprawdę bardzo dawno temu, jeśli pozostałe książki są podobne klimatem do tej? To jednak podziękuję :)
UsuńChciałam kiedyś przeczytać „Ostatnią piosenkę”, ale nic z tego nie wyszło. Z jego książek znam chyba tylko kilka ekranizacji ;(
OdpowiedzUsuńJa też widziałam kilka ekranizacji i niektóre mi się podobały, oczywiście "Pamiętnik", ale też film z Channingiem Tatumem "Dear John" :)
UsuńJa bardzo się nastawiłam na tę historię, miałam oczekiwania, ale widzę, że jednak mogę się rozczarować trochę. No, ale zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńWiesz, to zależy, jeśli Sparks ma taki a nie inny styl, to pewnie się nie zawiedziesz - to, że mi się nie spodobał, nie oznacza, że książka jest zupełnie zła :) Drugą połowę czytało mi się zdecydowanie lepiej niż pierwszą :) Chętnie przeczytam Twoją opinię, jak już będziesz po lekturze tej książki :)
UsuńJestem właśnie w trakcie lektury i aż się zdziwiłam, bo wciągnęła mnie od samego początku, co jeszcze mi się nie zdarzyło w przypadku twórczości Sparksa :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To mam nadzieję, że książka Ci się podoba :) Oby! :) Pozdrawiam! ^^
UsuńJeszcze nie miałam okazji spotkać się z panem Sparksem, ale muszę w końcu to zrobić! ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiłej lektury! :)
UsuńJestem fanką Sparksa. Więc i ta ksiązka niedługo wyląduje w moich rękach. Powoli nadrabiam zaległości, na pewno nie pominę We Dwoje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
To mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i książka przypadnie Ci do gustu! :) Pozdrawiam! :*
UsuńJa po Sparksa sięgać nie zamierzam, aczkolwiek wydaje mi się (osobista refleksja), że ludzie czasem jednak dogadują się dobrze stawiając na przeciwieństwa. Aczkolwiek domyślam się, że w książce może być to opisane w zupełnie inny sposób, taki który od początku wskazuje na fiasko.
OdpowiedzUsuńPo książkę nie sięgnę, ale głównie dlatego, że Sparks nie należy do grona autorów z mojego pola zainteresowania.
Pozdrawiam serdecznie!
Masz rację, to nie jest tak, że przeciwieństwa nie mogą ze sobą na jakimś poziomie współgrać, ale tutaj mamy do czynienia z kobietą, która w życiu nie zainteresowałaby się takim 'bezbarwnym' mężczyzną, jakim jest Russ, dlatego już od pierwszych stron książka niesamowicie mnie irytowała :O
UsuńJa też od lat nie sięgałam po książki Sparksa, ale postanowiłam sobie, że tą przeczytam:) Co prawda Twoja recenzja nie zachęca mnie do tego;), ale zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńTo nie tak, że nie zachęca, w końcu ocena to 4/5, bardziej chodzi mi o bohaterów, niestety tych głównych nie polubiłam 'od pierwszego wejrzenia' :P
UsuńChociaż Twoja opinia nie zachęca , to i ja tak z chęcią przeczytam tą książkę, ponieważ uwielbiam Sparksa. Może się nią rozczaruję, ale wolę sama się o tym przekonać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Bardzo słuszne podejście - w końcu przecież dopóki sama przeczytasz, nie będziesz pewna tego, czy ostatecznie "We dwoje" to dobra, czy słaba książka :)
UsuńUwielbiam film, który powstał na podstawie książki tego autora. Ale samej książki nie czytałam. W ogóle żadnej N. Sparksa.
OdpowiedzUsuńMożesz nie wierzyć, ale są kobiety, które wiążą się z takimi mężczyznami. Sama znam niestety takie małżeństwa. Mężczyźni w nich nawet są na swój sposób szczęśliwi. A kobiety sprawiają wrażenie, jakby nic nie czuły i jechały na tzw. automacie.
Bardzo ładna recenzja <3 Pozdrawiam ;*
No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak współczuć tym ludziom :/ W każdym bądź razie dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie :) <3
UsuńDobre kilka lat temu przeczytałam jedną książkę jego twórczości. Przyjemna, lekka.. i tyle. Jakoś mnie nie przekonuje do tego, by czytać resztę twórczości. Może kiedyś, na stare lata ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże :) Ja też przez dobrych kilka lat nie przeczytałam jego książki, myślałam, że to będzie dobry pretekst do powrotu do jego twórczości, ale niestety, książka mocno mnie rozczarowała, chociaż w ogólnym rozrachunku nie jest taka zła :)
UsuńKsiążki obyczajowe czytam raczej rzadko,bo wolę dobry kryminał lub thriller,ale tą pozycję kupiłam.Mam nadzieję,że się nie rozczaruje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
https://czytanestrony.blogspot.com/
Ja też mam taką nadzieję! :)
UsuńPodoba mi się sposób w jaki podzieliłaś post :D
OdpowiedzUsuńA książka oczywiście przede mną, bo to Sparks <3
Mam nadzieję, że Ci przypadnie do gustu <3 I dziękuję za miłe słowa dotyczące postu z recenzją :)
UsuńMuszę ją przeczytać! 😍 Uwielbiam sparksa i myśle, że to bedzie idealna pozycja na jesien!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książka Ci się spodoba, w moim subiektywnym odczuciu, jest niestety fatalna przez pierwsze 250 stron, dopiero w drugiej połowie nabiera kolorów :) Pozdrawiam! ^^
UsuńWstyd się przyznać, ale nie znam żadnej z książek Sparksa. Mam w planach sięgnąć w niedługim czasie po najnowszą i mam nadzieję, że mi przypadnie do gustu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Żaden wstyd, Kochana, mnie nie zachwycił w ogóle, a szkoda, bo myślałam, że bardziej mnie porwie :)
Usuń