Autor: MAGDALENA WITKIEWICZ
Tytuł: CZEREŚNIE ZAWSZE MUSZĄ BYĆ DWIE
Wydawnictwo: WYDAWNICTWO FILIA
Ocena: 5/5
Polecam: TAK
„-
Czereśnie zawsze muszą być dwie – powiedział. - Inaczej nie
będą rodzić owoców.
I
wtedy wszystko zrozumiałam. Człowiek nie powinien być sam na tym
świecie. Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i
dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha – rozkwita.”
Nie
będę ukrywała, że książka jest wciągająca. Myślę, że w
dużej mierze podziałała na mnie w ten, a nie inny sposób,
ponieważ swoją historią zapisaną na kartach powieści,
przypomniała mi inną książkę, w której swego czasu zakochałam
się od pierwszych stron, a było to ładnych kilkanaście lat temu.
Czy czytał ktoś z Was może kiedyś "Mariannę"?
Absolutnie jedna z moich najbardziej ulubionych książek ever -
wiem, wiem, ktoś nazwie ją romansidłem, ale co złego jest w
dobrym romansie? Zwłaszcza w takim, który opiera się na
porywającej i fascynującej historii miłości, która jest w stanie
przezwyciężyć nawet śmierć? Magia, dwa światy, cały ten czar i
powab tajemnicy i niedomówień, zjaw i przeszłości, która wciąż
powraca, by kształtować naszą teraźniejszość na nowo? Ja nie
potrafiłam się oprzeć ten książce i wcale nawet nie próbowałam.
Z tą książką było podobnie, choć inaczej.
~
"Czereśnie..."
może nie do końca aż tak mnie porwały, ale historia Anny - Jej
tragicznej miłości i śmierci spowodowała, że wracałam do
książki jak do opowieści Pana Andrzeja, chcąc dowiedzieć się
jak najszybciej, co wydarzyło się dalej w Jej losach i dlaczego?
Życie składa się z decyzji i kroków jakie podejmujemy, już
poprzednia recenzja na blogu tego dotyczyła, więc nie będę się
powtarzała. Prawda jest jednak taka, że tak właśnie jest. Życie
to suma takich kroków i decyzji, które dobre czy złe? Kształują
nas na zawsze. Czasem wydaje się nam, że coś zrobiliśmy źle, że
powinniśmy byli zrobić coś zupełnie innego, bo przecież wtedy
coś przykrego by nas ominęło. Ale życie składa się nie tylko z
radości, ale z przykrości również. Nie raz zdarza nam się pluć
sobie w brodę i żałować, że kogoś poznaliśmy, albo, że gdzieś
poszliśmy, albo coś powiedzieliśmy i wydaje nam się, że gdybyśmy
postąpili inaczej, nasze życie byłoby lepsze. Sama mam podobne
doświadczenia, zdarzało mi się i wciąż zdarza myśleć, że
gdybm postąpiła inaczej, gdybym podjęła inne decyzje, wybrała
inną ścieżkę? Moje życie z pewnością byłoby lepsze. Ale czy
właśnie takie by było? Lepsze? Czy po prostu inne?
~
Główna
bohaterka to Zosia, młoda Pani architekt, którą tak samo
polubiłam, jak zdarzało się, że nie mogłam znieść, zwłaszcza
w kwestii Marka, ale o tym dlaczego tak właśnie było dowiecie się,
kiedy sami sięgniecie po książkę. Zosia to w pewnym stopniu moje
przeciwieństwo, taka trochę wychuchana „dziewczynka” z dobrego
domu, która niewiele wie o prawdziwym życiu, kiedy historia opisana
w książce zaczyna się. Na szczęście z czasem otwiera oczy i uczy
się na własnych błędach, co sprawia, że koniec końców lubię
ją i cieszę się, że miałam okazję ją poznać poprzez karty
powieści. Podobnie sprawa ma się z Panią Stefanią, Szymonem,
Panem Andrzejem czy Anną. Bohaterów książki jest więcej i każdy
odgrywa swoją ważną rolę w życiu pozostałych, coś jak reakcja
łańcuchowa, bez konkretnych ogniw? Nic nie trzymałoby się
przysłowiowej „kupy”.
~
Jeśli
szukacie przyjemnej lektury na letnie wieczory? Sięgnijcie
koniecznie po „Czereśnie zawsze muszą być dwie”, a obiecuję,
że nie tylko nie będziecie żałować, ale powiem więcej, historia
wciągnie Was, dając Wam wiele powodów do wzruszeń, przemyśleń,
nostalgii i radości. I pamiętajcie, w życiu tak samo jak chwile?
Liczą się ludzie, których spotykamy, sytuacje, których
doświadczamy i słowa, które wypowiadamy. Nie marnujmy swojego
czasu na gdybanie bądź żałowanie – uczmy się na błędach,
wybaczajmy, ruszajmy do przodu, doceniajmy ludzi i to, co ich
obecność wnosi do naszego życia, nawet jeśli pojawiają się w
nim tylko na chwilę, bądź jakby się to mogło nam wydawać –
zupełnie z przypadku. W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny.
Nigdy.
Za tą książką rozglądam się już od bardzo dawna i muszę przyznać, że Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do sięgnięcia po nią zachęciła :D
OdpowiedzUsuńhttp://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com
Naprawdę polecam, książka jest rewelacyjna, i mimo lekkich mankamentów, wciąga na naprawdę szczególnej krainy, gdzie przeszłość przeplata się z teraźniejszością dzień po dniu 🙂 Pozdrawiam xx
UsuńKusisz, Kochana, kusisz :)
OdpowiedzUsuńhahaha i robię to z pełną świadomością hahaha Nie pożałujesz jak po nią sięgniesz, obiecuję 😘
UsuńMi "Czereśnie..." bardzo się podobały, jak zresztą prawie wszystkie książki Magdaleny WItkiewicz:) Kupiłam ją nawet mamie na dzień matki i i też była zachwycona:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/
Doskonale Cię rozumiem, ponieważ miałam podobnie, z tym, że ja podarowałam mojej Mamie tą książkę na imieniny :) Tak sobie myślę, że chyba jeszcze nie raz sięgnę po książki Pani Magdaleny Witkiewicz, jeśli wszystkie mają taki fajny, ciepły klimat :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJa Kocham Magdę Witkiewicz miłością wielką ❤ Pochłaniam wszystkie jej książki w jeden wieczór ❤ Czekam niecierpliwie na wrzesień i na kolejną książkę ��❤
OdpowiedzUsuńMówisz, że we wrześniu będzie nowa książka?? To w takim razie ja też z niecierpliwością czekam na tą nową pozycję, w "Czereśniach..." zakochałyśmy się obie z Mamą, więc wiem, że ucieszy się jak coś nowego Jej podeślę ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńPięknie napisana recenzja! Ja właśnie zaczynam czytanie,a teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa, czuję, że nie będę się mogła oderwać :) Jestem fanką tej autorki!
OdpowiedzUsuńPoza tym miło było zajrzeć na Twojego bloga! :)
Ja ze wstydem się przyznam, że to pierwsza książka Pani Witkiewicz, chociaż samo nazwisko jakoś brzmi dla mnie znajomo... W każdym bądź razie książka jest rewelacyjna, dokładnie ten klimat relaksu i literatury obyczajowej lubię najbardziej, kiedy odrywam się od kryminału :) Pozdrawiam i dziękuję za komentarz xx
OdpowiedzUsuń